Mur i Plac
- vathsanclan
- Oct 4, 2018
- 4 min read
5 lipca 2008
Witam!
W sobotę była wycieczka! My tutaj w ramach stażu oprócz lekcji językowych mamy też czasem popołudniami małe animacje a w sobotnie przedpołudnia nawet wycieczki. I tak w ten weekend pojechaliśmy zwiedzać Wielki Mur Chiński.
Ogólnie mur jako budowla mi się bardzo podoba. Nie jest to żaden nudny kamerdolec, który trzeba zwiedzać tylko po prostu mur. Położony w górach poza miastem, ciągnie się przez całe Chiny... Budowany przez 17 wieków, począwszy od Dynastii Qin a dokończony przez Dynastie Ming. W 2007 roku ogłoszony jako jeden z nowych siedmiu cudów świata. Ma około 2400 km długości. Podobno da się go zobaczyć gołym okiem z księżyca a właściwie dało się do 2003-go roku bo potem ten mit obalono :) Tak na prawdę chodzi o to, że w odległości z niskiej orbity okołoziemskiej gdzie wielki mur jest jeszcze widoczny można zobaczyć też wiele innych rzeczy takich jak linie kolejowe czy drogi, więc to nie jest aż tak nadzwyczajne.
W zasadzie zwiedzanie muru jest bardzo przyjemne bo się tylko chodzi po schodach raz w górę raz w dół i podziwia się widoki. Dla mnie bomba. Myśmy jednak niestety mieli pecha bo w sobotę strasznie lało. Lało tak, że mimo mojego pozytywnego nastawienia miałam małe kryzysy motywacyjne gdy tam wchodziłam po tych schodach. Właściwie to myślałam, że mnie krew zaleje. Wchodziłam pod parasolem, w takim gównianym płaszczyku co to wyglądał jak żółty worek na śmieci tyle tylko że w fabryce dodano do tego worka jeszcze plastikowe guziki i kaptur. Te dodatki bardzo podniosły na wartości worka bo płaszczyk kupiony pod Chińskim Murem kosztował mnie tyle co 5 misek ryżu. Dookoła sytuacja wyglądała dosyć podobnie. Wszędzie otaczali mnie inni ubrani w worko-płaszczyki turyści co to myślałam, że mi zaraz oczy wydłubią tymi parasolami. Zdjęć też się zbytnio nie dało robić a jak już jakieś zrobiłam to nie widać na nich żeby padał deszcz.
Na szczęście pozostają widoczne parasolki i szarobure tło.





6 lipca 2008
Dzień z wchodzeniem na Mur był nad wyraz aktywny bo potem jeszcze poszliśmy na targ a wieczorem do 5 rano była impreza. W niedzielę nam się dość późno wstało bo dopiero o 13-tej, ale to przecież zrozumiałe.
Na ten dzień planowałam wycieczkę rowerową według trasy proponowanej przez mój przewodnik. Wymyśliłam te rowery jakoś w środku tygodnia i wszyscy się na nie bardzo napalili. Co prawda wyglądało na to, że to JA mam być głównym organizatorem imprezy a ja osobościowo raczej nie jestem typem lidera.... Ale starałam się nie zniechęcać, choć było to bardzo trudne bo dodatkowo irytowałam się tym, że wiele osób ma te same przewodniki co ja, a nawet nie raczyli otworzyć swoich książek by w ogóle rzucić okiem na proponowaną przeze mnie atrakcję... Ale powiedzmy, że mimo wszystko jarałam się wizją rowerowego wypadu po mieście.
Gdy obudziłam się w niedzielę i spojrzałam przez okno aż nie mogłam uwierzyć jaki nam się słoneczny dzień trafił! W Pekinie zobaczyć kawałek niebieskiego nieba graniczy wręcz z cudem. Na ogół jest ciepło, wilgotno, parno ale też pochmurno i często w ciągu dnia pada deszcz. Po dramatycznie deszczowej sobocie wszyscy się zarzekali, że jeśli nie będzie pogody w niedzielę to oni na żadne rowery nie jadą. Ale pogoda jednak była a ja i tak się dowiedziałam, że nikt ze mną nie jedzie bo : 'na takie mocne słońce to oni się wystawiać nie będą'. Oczywiście poczułam, że zaraz oszaleję, ale wzięłam głęboki wdech i poszłam zrobić pranie. Następnie co prawda nie pojechałam.
Nie pojechałam już na rowery bo się zrobiło późno, ale wymyśliłam sobie, że w takim razie zobaczę wreszcie Plac Niebiańskiego Spokoju czyli TIAN AN MEN. W grafiku stażu mamy napisane, że w sobotę 12-go lipca odbędzie się zwiedzanie Zakazanego Miasta a skoro Zakazane Miasto jest praktycznie przed tym placem to nikt jeszcze z uczestników stażu w okolice TianAnMenu nie dotarł, bo nie widzieli w tym sensu. Dla mnie to trochę powalające bo z samej czystej ciekawości, nie zważając na oficjalne grafiki uważam ,że po prostu warto pojechać i przejść się po Największym Publicznym Placu na świecie skoro już się przebywa w tym mieście. Wiem też, że reszta uczestników stażu regularnie udaje się na shoppingi w okolicę stacji metra xidan, która jest....tylko jeden przystanek od TianAnMenu :) Ale już samego placu w życiu na oczy nie widzieli. To trochę tak jakby w Warszawie ciągle jeździć do Mc Donalda na Świętokrzyską, ale nie dotrzeć do Pałacu kultury, bo po co? No, już dobra, postaram się nie wyzłośliwiać. Po prostu jeśli chodzi o zwiedzanie i spędzanie czasu w Pekinie, mamy na pewno inne priorytety : ) W każdym razie ja tam byłam i przyznaję, że plac robi wrażenie. Jest oczywiście taaaki duży, że trochę nie wiadomo jak tam robić zdjęcia. Ale coś tam porobiłam żeby było do maila.
Można tam pojechać metrem i wysiąść jakby przed pierwszą bramą placu, albo podjechać na niego od wschodniej strony albo jest jeszcze jeden przystanek od zachodniej. Przejście go całego zajęło mi spokojnie ponad godzinę, ale też się nie spieszyłam. W przewodniku piszą, że można tam też zobaczyć, jak ludzie puszczają latawce, ale niestety w niedziele nikt ich nie puszczał. A szkoda bo już raz na mieście widziałam jak puszczali i te ich latawce są takie ładne i kolorowe a niektóre mają nawet namalowane maski z Opery Pekińskiej. Pozdrawiam serdecznie Mei Ai Lei!










Comments